Dla zimorodków kluczowe do przetrwania zimy są niezamarzające cieki i zbiorniki wodne. Kiedy temperatura spada i wody zamarzają, ptaki te przenoszą się w miejsca, gdzie lód nie skuł jeszcze powierzchni, tam mogą łowić ryby. Długotrwałe mrozy to dla nich trudny czas. Ta samiczka, którą fotografowałem przez trzy zimy, tej jesieni już nie powróciła w swoje stałe miejsce.
Rok temu, jak nigdy dotąd, wszystko skuła warstwa lodu na ponad miesiąc, nie pozostało ani jedno niezamarznięte oczko. Dotychczas nigdy się tak jeszcze nie zdarzyło. Głębokie pokłady torfu i działalność bobrzej inżynierii skutecznie temu zapobiegały. Moja bohaterka doskonale wiedziała dlaczego to miejsce jest dobre, by tu zatrzymać się na zimę. Poprzedniej zimy okazało się jednak, że będzie inaczej i być może to okazało się dla niej zgubne.
Nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć, ptaki również. Decyzja, czy zostać, czy odlecieć to dla nich zawsze loteria, w której stawką jest życie.
Wciąż zaglądam w to miejsce co pewien czas. Nasłuchuję cienkiego pisku, wypatruję małego turkusowego pocisku przemykającego pomiędzy drzewami. Bardzo jestem ciekaw czy moja bohaterka znajdzie swoich naśladowców.